Analizując moje choroby z poprzednich lat, ze zdziwieniem mogę
stwierdzić, że od stycznia nie chorowałam, poza okazyjnym kichaniem
spowodowanym alergią. Patrząc wstecz, łapałam choroby co kilka miesięcy i
trwały zazwyczaj 2-3 tygodnie. Towarzyszył mi ból gardła, stan
podgorączkowy, katar a potem niekończący się kaszel.
Nie
wspomnę już o pokrzywce z roku 2012, po której odmieniłam swoje życie, a
mianowicie, nawyki żywieniowe gdyż spowodowana była nadmiarem
konserwantów i chemii, czy o wirusie, którego złapałam w 2013 znikąd, a
najprawdopodobniej po spożyciu suplementu wzmacniającego włosy, skórę i
paznokcie, a niszczącego wątrobę. Po odbytej pokrzywce, towarzyszyła mi
na ciele często wysypka z powodu nadwrażliwości. Kosmetyki
hipoalergiczne i pranie w orzechach brazylijskich pomagały, ale okazyjne
po jedzeniu wyskakiwało coś podejrzanego.
Nic sobie z tego nie robiłam, tylko słuchałam komentarzy dotyczących mojej odporności czy pecha. Ale nie w tym rzecz.
Zaczęłam
patrzeć na to, co jem, rezygnując z ulubionych kabanosików, słodkich
jogurtów czy "Pomysłów na" od Winiary. Dziś nie mogę uwierzyć w to, co jadłam - za dużo pszennej mąki, przetworzonych dań, łatwych zupek, i za mało zdrowych rzeczy. Nie wiedziałam, z czym jeść kaszę czy jak ugotować zupę. Potem zrezygnowałam całkowicie z
mięsa i innych rzeczy. Dziś nie dam rady przełknąć jogurtu innego niż
naturalny gdyż jest za słodki. Używam tylko cukru nierafinowanego, a biały stał się za słodki i niezbyt dobry. Znajomi i rodzina słuchali moich teorii
dotyczących chorób spowodowanych jedzeniem i to wyśmiewali, nie wierząc,
że moja teoria może być możliwa.
Po
przeczytaniu recenzji książki "Zamień chemię na jedzenie" pani Julity
Bator, stwierdziłam, że nie jestem sama. Książkę zakupiłam i
przeczytałam w całości, z trudem się od niej odrywając, gdy pora była
wysiadać z metra.
Nazwanie autorki geniuszem to
zbyt mało. Uważam, że każda osoba dbająca o zdrowie swoje i swojej
rodziny powinna potraktować to jak obowiązkową lekturę. Nie uważałam się
nigdy za eksperta od jedzenia, ale uważałam, że wiem nieco więcej od
przeciętnej osoby. Nie dziwiło mnie, gdy osoby w moim otoczeniu jedzące
kupione codziennie obiadki i nie dbające o zbilansowaną dietę łapały
zarazki jeden po drugim, czy osoby nie jedzące nic i zapychające się
"dietetyczną" chemią narzekają na nadwagę.
Słysząc dziś komentarze, że ja nigdy nie choruję, uśmiecham się i odpowiadam, to dzięki zdrowej diecie.
Autorka
książki opisuje wszystko, co jemy, a nawet sposób w jaki to
przygotowujemy czy przechowujemy, dając wskazówki na każdym kroku. Nie
wiedziałam, że serek homogenizowany jest taki zły, a że jogurt
"naturalny" zawiera pasteryzowane mleko w proszku. Od dawna byłam fanką rzeczy jak najbardziej naturalnych, a dziś jeszcze
bardziej zwracam uwagę na skład produktów podczas zakupów.
Książka
otworzyła mi oczy na wiele spraw, i choć nie mam jeszcze dzieci, już
wiem, że będę przestrzegać ich diety. Jako dziecko, wymiotowałam po
wypiciu Coli a będąc w wózku, wypijałam herbatkę z koperku jak inne
dzieci słodki soczek. Wypluwałam słodkie mleko a wolałam to gorzkie,
trudniejsze do zdobycia za komuny.
Autorce
książki serdecznie dziękuję. Już planuję zakup drugiej części dla siebie, oraz i
pierwszej jako prezent na święta dla bliskich mi osób. Zamierzam
opowiadać każdemu o wartości tej książki, i tłumaczyć, że pomimo drogiej
żywności eko, można żyć zdrowo i tanio bez chemii.
Gorąco polecam!
Why it's worth switching from fake to real, healthy, valuable food
Analyzing my diseases from previous years, I was surprised to find
that I haven't been ill since January, except for occasional sneezing
caused by allergies. Looking back, I used to catch diseases once every
few months, usually lasting 2-3 weeks. I was accompanied by a sore
throat, small fever, runny nose and an endless cough.
Not
to mention the hives of 2012, after which I altered my life, or namely,
my eating habits since it was caused by an excess of preservatives and
chemicals, or the virus, which I caught in 2013 out of nowhere, and
which was most likely the result after having ingested a hair, skin and
nails supplement, which destroyed my liver. Following the hives
outbreak, I was usually accompanied by body rashes due to
hypersensitivity. Using hypoallergenic cosmetics and doing laundry in
Brazilian nuts helps, but occasionally after eating, something
suspicious would pop up on my skin.
I didn't
do much with this knowledge, but simply listened to comments about my
resistance, immunity or bad luck. But that's not the case.
I
started to look at what I eat, giving up favorite snack sausages,
sweetened yogurt or ready dinner mixes in a bag. Looking back, I can't
believe what I ate - too much white flour, too many processed foods,
easy soups, and clearly not enough healthy stuff. Heck, I didn't even
know how to eat groats or make soup. Then I gave up entirely on meat and other
things. Today, I can no longer swallow yogurt other than natural because
it is too sweet for me. I use only unrefined sugar, because the white
one is too sweet and disgusting. Friends and family listened to my
theories about my diseases being caused by food and laughed, not
believing that my theory may actually be possible.
After
reading a review of the book "Change chemistry for food" written by
Julita Bator, I realized that I am not alone. I bought and read the book
in its entirety, hating when it was time to close it and get off the
metro.
To call the author a genius is not
enough. I think that every person who cares about their health and about
the health of their family should treat it as mandatory reading. I
never considered myself an expert on food, but I thought that I knew a
bit more than the average person. I wasn't surprised when people in my
environment, who buy ready meals everyday and who do not care about a
balanced diet catch diseases one by one, or people who don't eat
anything and then stuff themselves with "dietary" snacks complain about
being overweight.
When I hear comments today that I never get sick, I smile and reply, that it's thanks to a healthy diet.
The
author comments on everything we eat, and even the way we prepare and
store food, giving guidance at every step. I did not know that cream
cheese is so bad, and that "natural" yogurt contains pasteurized milk
powder. For a long time I was a fan of things as natural as possible,
and today I pay even more attention to products while shopping.
This
book opened my eyes to many things, and although I do not have
children, I know that I will pay close attention to their diet. As a
child, I vomited after drinking Coke and while still in a baby carriage,
I drank tea with dill as other children drank sweet juice. I spit out
sweetened milk and preferred a bitter kind, more difficult to obtain
during communism in Poland.
I thank the author
of the book. I'm already planning to purchase the second part for
myself, in addition to the first to give as holiday gifts for close
ones. I'm going to tell everyone about the value of this book, and
explain that although eco food may be expensive, you can live healthily
without chemistry while on a budget.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Your comments