4.14.2014

Jak być rozsądną zakupoholiczką (How to be a sensible shopaholic)

https://stilettosandtequila.wordpress.com/tag/shopaholic-series-by-sophie-kinsella/
Jeżeli ktoś uwielbiający robić zakupy i spędzający wolne chwile na szukaniu nowych potencjalnych nabytków twierdzi, że nie jest zakupoholikiem, to tak samo, jak powiedzieć, że nie jest się uzależnionym od kawy, popijając już drugą kawę wczesnym popołudniem. 
To jest nałóg, ależ jaki przyjemny! Lecz jak każdy nałóg, wiąże się z konsekwencjami, w tym wypadku, niepotrzebnymi wydatkami, przepełnioną szafą, czy sfrustrowaną miną kogoś bliskiego. “Przecież masz już białą bluzkę,” można usłyszeć, “Tak, ale ta ma inny krój, jest lekko kremowa, i była przeceniona,” można odpowiedzieć. Tak działy zakupoholizm. Kupujemy, bo chcemy, potrzebujemy, czy coś nam się podoba do tego stopnia, że po przyjściu do domu, googlujemy daną rzecz i następnego dnia wracamy po nią do sklepu. Spędza nam sen z powiek, wypełnia nasz wolny czas… i oczyszcza nasz portfel czy konto bankowe. Witam, jestem Ola, i jestem zakupoholiczką.
http://rjfierceandfabulousfashionblog.blogspot.com/2012/09/shopaholic-problems.html
Gdy seria książek brytyjskiej autorki Sophie Kinsella o zakupoholiczce stała się sławna kilka lat temu, natychmiast znalazłam w sobie ogromne podobieństwo do głównej bohaterki, Becky Bloomwood. Seria o zakupoholiczce opowiada o młodej kobiecie z Anglii, która pracuje jako dziennikarz finansowy, czyli doradza innym jak oszczędzać, mimo że sama ciągle popada w długi kupując niekoniecznie niezbędne rzeczy. Ma obsesję na punkcie zakupów, markowych ubrań, dodatków. Nie potrafi przejść obojętnie obok ładnej wystawy, na wiadomość o jakimkolwiek wyjściu najpierw planuje listę zakupów, i pamięta dane dni czy daty według tego, co miała na sobie danego dnia. Idzie nawet na terapię i sprzedaje niepotrzebny rzeczy na aukcji, ale mimo wszystko nie potrafi się powstrzymać przed kolejnymi zakupami. Powstał film “Wyznania Zakupoholiczki” na podstawie dwóch książek z tej serii, ale był mało podobny (choć też bardzo dobry!)
http://www.wallpaperez.org/movie/Confessions-of-Shopaholic-1780.html
Zatem, można się nazwać zakupoholikiem jeśli:

a. Uwielbia się robić zakupy (to oczywiste)
b. Przechodząc obok ulubionego sklepu, zapuszcza się żurawia prowadzącego do bólu szyi i kończącego się na “krótkiej” wizycie w sklepie (bo ból już jest nie do zniesienia)
c. Odwiedza się ulubione strony sklepów czy aukcje internetowe i od czasu do czasu (czyli bardzo często) kliknie się na “Kup teraz”
d. Stosuje się kupowanie jako terapię (lepszą niż kieliszek wina)
e. Nie można sobie odmówić czegoś nawet jeśli kończą się fundusze, czy nie jest to koniecznie potrzebne, czy po prostu, chce się to mieć
f. Panuje uczucie zbyt długiej wstrzemięźliwości i następuje pytanie "Co się ze mną dzieje? Ostatnie moje zakupy były wieki (kilka dni) temu", po czym następuje kupowanie w sklepie lub przez internet.
http://www.pinterest.com/shoemint/shopaholic-s-wisdom/
Bycie zakupoholikiem to nie wyrok, da się z tym żyć. Natomiast, jest kilka sposób na zachowanie rozsądku nawet wtedy, gdy serce mówi coś innego. Uwielbiam nowe rzeczy. Z każdym rozpoczynającym się sezonem, mówię: “Mam tyle rzeczy, nic nie potrzebuję.” Do czasu. Wystarczy, że wejdę do sklepu, czy otworzę czasopismo, czy wejdę na stronę internetową, i bach! Jestem w pułapce. Uważam, że i tak wydaję rozsądnie kupując rzeczy przecenione czy po dobrej cenie, ale wiadomo, każdy czasem pragnie odrobinę luksusu. Nie łudźmy się, nie kupi się ładnego płaszcza za mierne 50zł, chyba że, jak doradziła mi raz sąsiadka, w sklepie z odzieżą używaną.

W filmie o zakupoholiczce, przyjaciółka Becky włącza jej poradnik, i padają dwa pytania, “Czy sklepy Cię ciągle przyciągają?” i czy “Przyśpiesza Ci tętno na widok świeżo ułożonego towaru w sklepach?” Prawdziwa zakupoholiczka powinna odpowiedzieć tak, ale powie pewnie “nie”, okłamując samą siebie, jak zrobiła to właśnie Becky. Pierwszym krokiem, jest uporządkowanie swojego życia, czyli wyrzucenie niepotrzebnych rzeczy aby uzyskać prostotę i porządek. Drugim krokiem, jest zignorowanie wystaw sklepowych. A nową mantrą, powinno się stać pytanie, “Czy tego potrzebuję?”

Ostatnie pytanie towarzyszy mi zawsze podczas zakupów. Zastanawiam się, czy tego naprawdę potrzebuję. W moim przypadku, zakupy są formą terapii i poprawiają nastrój po złym dniu czy tygodniu. Natomiast, staram się kontrolować, kupując tylko to, co jest mi najbardziej potrzebne, lub to, co mi się podoba najbardziej. Podczas ostatniej wizycie w pobliskiej galerii, (wybrałam się po łyżeczkę do grejpfruta i po mąkę do naleśników), inspirowały mnie stylizacje w oknach sklepów, a nowe pastelowe rzeczy w niskich cenach zachęcały do kupna. Z drobiazgów (toż to tylko drobiazgi) poza łyżeczką w Duka, skusiła mnie mini tarka, a w Empiku, ten słodki zeszyt i mini tablica kredowa. Z ciuchów, skusiłam się jedynie na białe spodnie i koszulkę w paski, krótką a szeroką, ponieważ: 1. pasują na różne okazje i do różnych istniejących rzeczy, 2. nie mam takich jeszcze w szafie, 3. podobały mi się najbardziej i 4. były niedrogie. Odmówiłam sobie płaszczyka, który spełniał 3 z 4 powyższych punktów, poza ostatnim, a niestety, w chwili obecnej muszę kontrolować wydatki. Ale następnego dnia znów go przymierzyłam, znów ponarzekałam, że przydałby się, i kupiłam… dżinsy skinny, także przecenione, a także potrzebne. Kiedyś go kupię... może... a jeszcze lepiej, jeśli trafię na niego podczas wyprzedaży.
Ostatnie skromne zakupy
Chwile spędzone w sklepowej przymierzalni zmuszają do szybkiej decyzji, i do ewentualnego cyknięcia zdjęcia telefonem. Pada pytanie - czy to potrzebuję? Czasem coś źle leży i od razu odpada ułatwiając decyzję, a czasem się wahamy, co by tu wybrać? W chwilach, kiedy szafa naprawdę pęka w szwach, a portfel świeci pustką, wystarczy kupić coś, co nas naprawdę ucieszy. Może to być drobiazg, np. portfelik czy naszyjnik. Może to być coś klasycznego, np. proste czarne spodnie, bo kolor czarny zawsze będzie elegancki i modny. Może to być coś, co naprawdę poprawi nam humor, nawet jeżeli jest droższe. Ważne, aby zakupy robić z głową. Bo bycie zakupoholikiem to nie koniec świata. Nie prowadzi do zniszczonych płuc jak palenie papierosów, czy do nadwagi, jak jedzenie słodyczy czy fastfoodów. Ale jest też nałogiem, który warto kontrolować.

Czasem najmniejszy drobiazg może sprawić największą radość, czy jest to nowe etui do telefonu kupione za parę złotych, czy lakier do paznokci w modnym, landrynkowym kolorze. Nie ważne, ważne, że można z dumą powiedzieć, "Nic nie kupiłam przez miesiąc! Pora kupić sobie coś ładnego, co mi się naprawdę przyda i podoba!" A jak wiadomo, zakazany owoc smakuje najlepiej, tak samo więc zostaną docenione długo wyczekiwane zakupy. Polecam, warto!

How to be a sensible shopaholic

If someone, who loves to shop and spends free time on searching for new potential purchases claims, he/she is not a shopaholic, it’s the same, as saying you’re not addicted to coffee, while sipping on your second cup of the day by early noon. It’s an addiction, but oh how pleasant! But like every other addiction, it has consequences, which in this case, are unnecessary costs, an overfilled closet, or the frustrated face of a close one. “You already have a white top,” you might hear, “Yes, but this one is a different style, is slightly cream-colored, and was on sale,” you might reply. That’s how shopaholism works. We buy, because we want it, need it, or like something so badly, that upon returning home, we google it and return to the store the next day to purchase it. It causes us to stay up at night, takes up our free time… and clears out our wallet or bank account. Hi, I’m Alex, and I’m a shopaholic.

When the book series of British author Sophie Kinsella about a shopaholic became popular a few years back, I immediately found myself to be quite similar to the protagonist, Becky Bloomwood. The Shopaholic series is about a young British woman, who works as a financial journalist, advising people on how to deal with money, even though she herself is constanly in debt by buying unnecessary things. She’s obsessed with shopping, designer clothing, accessories. She can’t pass by a store window with indifference, plans a shopping list at the news of an upcoming event, and remembers days or dates according to what she wore that day. She goes to therapy even and auctions off her things, but still can’t hold back from shopping. The “Confessions of a Shopaholic” movie came out, based on two books, but was only slightly similar (but still really good!)

Therefore, you might call yourself a shopaholic if you:

a. Love shopping (that’s obvious)
b. Pass by your favorite store and sprain your neck so hard as to create pain in order to look inside, resulting in a “short” visit inside (because the pain is unbearable)
c. Visit your favorite online shops or auctions and from time to time (meaning quite often) click the “Buy now” button
d. Consider shopping a therapy (better than a glass of wine)
e. Can’t say no to something, despite lack of funds, or if you don’t really need it that bad, or if you simply want it
f. Feel as if you’ve been sober for too long and ask, “what is wrong with me? I haven’t shopped in ages (days)” and then shop/click away.

Being a shopaholic is not a death sentence, you can live with it. However, there are a few ways of staying sane even in times, when the heart thinks otherwise. I love new things. Every new season starts with me saying: “I have so many things and don’t really need much.” But not for long. All it takes is one store visit, one flip through a magazine, one website visit, and bam! I’m trapped. Nevertheless, I still believe I spend wisely, buying things on sale or well-priced, but obviously, everyone likes a bit of luxury sometimes. Let’s not lie to ourselves, a good quality coat doesn’t come cheap, unless, like my neighbor suggested, it’s bought at a second-hand store.

In the Shopaholic film, Becky’s best friend turns on a self-help DVD and two questions pop up, “Do you find yourself constantly drawn towards stores?” and “Does your heart quicken when you see new merchandise in neatly stacked piles?” A real shopaholic should answer Yes, but will say No most likely, cheating herself, like Becky did. The first step is to declutter your life, which means throwing away anything that’s unecessary to gain simplicity and order. The second step, is to ignore the calling of store windows. And your new mantra should be, “Do I need this?”

The last question accompanies me on every shopping trip. I always ask myself whether or not I really need this. In my case, shopping works as a form of therapy and makes me feel better after a bad day or week. However, I try to control myself and buy only those things, which I really need or really like. During my last shopping trip at the mall (I went to get a grapefruit spoon and flour for pancakes), I was inspired by store displays and new pastel items persuaded me to buy them. From small items (they’re only small items) besides the spoon in Duka, I was enticed by the tiny shredder, and in the bookstore, the sweet notebook and mini chalkboard caught my attention. From clothes, I was only enticed by a pair of white jeans and a striped cropped but wide top, which: 1. are ideal for many occasions and match other things I have 2. I don’t have such items in my closet 3. I liked them the most out of everything and 4. they were cheaply priced. I said no to a nice spring wool coat, which met 3 out of the 4 above criteria, besides the last, and unfortunately, right now I have to control my spending, but the following day I tried it on again, complained about wanting it and needing it badly and bought… a pair of skinny jeans also on sale, and also needed. I’ll buy it one day… maybe… and even better, if I find it during seasonal sales.

The time spent in a store fitting room require fast thinking and to a quick phone snapshot. The question pops up - Do I need this? Sometimes, things fit badly making the decision easier, but sometimes we debate on what to choose. At times, when our closet is about to burst open and our wallet has a hole burned into it, we should be satisfied with buying something, that really makes us happy. It might be something small, like a wallet or necklace. It might be something classic, like skinny black pants, because black will always be elegant and stylish. It might be something, which really lifts our mood, even if it is more expensive. It’s important to shop wisely. Because being a shopaholic is not the end of the world. It doesn’t lead to damaged lungs as caused by smoking, or to excess fat as caused by eating sweets or fast food. But it is also an addiction, which should be controlled.

Sometimes, the smallest thing can cause the biggest joy, whether it’s a new phone case for a few bucks or a new nail polish in the trendiest, pastel color. Regardless, you can then proudly say, “I haven’t shopped for a whole month… time to buy myself something I really need and want!” And as we know, the forbidden fruit tastes the sweetest, so the long-awaited shopping trip will taste so sweet as well. I recommend, it’s worth it!