Nowy Jork z innej perspektywy
Kiedyś nie
lubiłam miasta, które dziś uwielbiam. Nie zauważałam architektury,
tajemnic, piękna, które dziś fotografuję z pasją. Wkurzała mnie
codzienność, a dziś mi jej brakuje.
Jak to
jest, że doceniamy coś dopiero gdy to stracimy? Mieszkając w Nowym
Jorku, miałam żal do rodziców o to, że jestem daleko od ojczyzny,
rodziny, samych swoich. Mieszkając na Greenpoincie, nie żyłam jak dzieci
bogatych amerykańskich rodzin z apartamentowcami nad Central Parkiem,
mundurkach szkół prywatnych, i zakupów w eksklusywnych butikach. Zawsze
byłam szarą, zacofaną myszką. Czułam, że tam nie pasuję. Zawsze byłam
obca.
Dziś, odwiedzając Nowy Jork, zachwycam
się jego pięknem i architekturą, fotografuję wszystko co się da i dzielę
się tym z innymi, jestem szcześliwa, że moge w każdej chwili tam
polecieć, podczas gdy inni marzą o choć jednej wizycie w najlepszym
mieście na świecie. Kiedyś tego nie doceniałam.
Kiedyś
byłam mieszkanką, dziś jestem turystą. I choć nie stoję na czerwonych
pasach, to chodzę z głową uniesioną w stronę nieba, podziwiając drapacze
chmur. I co najdziwniejsze, nie czuję się już obco. Może dlatego, że
potem wsiadam w samolot, i wracam do domu?
NYC:
New York City from a different perspective
Once,
I didn't like the city that I love today. I did not notice the
architecture, mysteries, the beauty that I now photograph with passion.
The everyday life annoyed me, and today I miss it.
How
is it that we appreciate something only when we lose it? Living in New
York, I was angry with my parents for taking me far away from my
homeland, family, our own people. Having lived in Greenpoint, I have not
lived as the children of wealthy American families in luxury apartments
over Central Park, wearing uniforms to private schools, and shopping
exclusive boutiques. I've always been a gray mouse, behind on fashion
and all. I felt that I did not belong there. I've always been a
stranger.
Today, visiting New York, I admire
its beauty and architecture, photographing everything I can and sharing
it with others. I am happy to be able to go there almost at any moment,
while others dream of at least one visit to the best city in the world.
Once I underestimated this.
I used to be an
inhabitant, now I'm a tourist. And while I don't wait on red lights, I
walk with my head raised and neck craned towards the sky, admiring the
skyscrapers. And oddly, I no longer feel strange. Maybe because I then
get on a plane and go back home?
NYC:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Your comments