A.Ozimek 2014 |
Spędzając czas nad
morzem, wdychając Bałtycki jod i mijając malownicze pola, stwierdziłam,
że nie doceniamy tego co mamy. Zazwyczaj każdy pędzi na urlop za
granicę, zamawia zagraniczne produkty przez Internet i zazdrości innym
pobytu jak najdalej od Polski, uważając, że wszystko co zagraniczne,
jest lepsze.
A wcale tak nie jest. Zaślepieni wizją idealnego
zachodu, nie widzimy tego, co jest przed nami. Pomijając naturę dookoła
nas, jak i zabytki takie jak zamki czy kamienice, mamy dostęp do jodu,
świeżego powietrza, najlepszych warzyw i owoców. Mamy malownicze
pejzaże, góry, morze, lasy, jeziora i rzeki. Takich truskawek, czereśni,
malin, śliwek, porzeczek, pomidorów czy jabłek nie zje się nigdzie indziej na
świecie. Teraz gdy rozpoczęła się akcja #jedzjabłka, jemy jabłka i
pijemy cydr, wspierając naszych rolników, i to jest piękne, ale czy musi
się wydarzyć coś politycznego aby zmusić nas do rozpowszechniania tego,
co nasze?
Kupujemy drogie ciuchy i kosmetyki z etykietką Made
in France czy Made in China, bo to zagraniczna marka, droższa, więc musi
być dobra, kupowana na całym świecie. Ale najczęściej, te drogie rzeczy
nie są tak wspaniałe. Kosmetyki szkodzą naszej skórze, ciuchy po jakimś
czasie się niszczą. A polskie marki kosmetyków takie jak Ziaja, Biały Jeleń czy
Irena Eris, doceniane są po czasie. Są tańsze, najczęściej
hipoalergiczne więc idealne dla wrażliwej skóry, i są dostępne tutaj, u
nas w Polsce, bez opłat importowych.
Stragany z okazji różnych Świąt czy w miejscach
bardziej turystycznych np. w górach czy nad morzem oferują ręcznie
robione produkty jak koszyki, torebki, chusty, biżuterię i pamiątki. Są
to zazwyczaj rzeczy robione ręcznie przez lokalnych ludzi. Nie są
drogie, a są ładne, unikatowe, i trwałe. Mój ręcznie robiony koszyk
rowerowy kupiony w Kazimierzu Dolnym za śmieszne pieniądze przetrwał
wszystko, natomiast druciany ze sklepu pękł od cięższych zakupów. Takiej
ręcznie robionej biżuterii nie znajdzie się nigdzie indziej, jak np.
bransoletki z kamieni półszlachetnych, czy wszystko z bursztynu. W końcu
nasz Bałtyk jest domem dla tego pięknego złocistego kamienia - nośmy go
wiec z dumą. Poza ręcznie robioną biżuterią mamy też piękną sklepową,
np. w Apart czy Yes, porównywalną do światowego Tiffany's.
A ciuchy? Wiele osób nie wie, że
marki takie jak Diverse, Big Star, Tatuum, Reserved, Simple, Mohito, Wittchen, czy Gino Rossi są
właśnie polskie. Ich zagraniczne nazwy zostały stworzone po to, abyśmy
kojarzyli je z markami zagranicznymi, i aby były docenione także za
granicą. Polscy projektanci tacy jak Gosia Baczyńska, Paprocki &
Brzozowski, Joanna Przetakiewicz z La Mania, Robert Kupisz, czy Maciej
Sieradzky "dzky" (z pierwszej edycji Project Runway), pokazują, że wielki talent
mają w rękach. Niestety, ceny tych ubrań nie są dla przeciętnego Polaka
ze średnią pensją. I tu jest problem, koło się zamyka. Chcemy polish rzeczy ale nie stać nas na nie, więc odwiedzamy najbliższy H&M i kupujemy zwykłe, tanie t-shirty robione tysiące kilometrów stąd.
Fajnie gdy znane osoby promują polskie rzeczy za
granicą i chwalą to co nasze. Anja Rubik, twarz Apartu, chwali marki
duże i małe na nowojorskich imprezach. Dlaczego więc nie
wspierać polskich marek kosmetyków i ubrań, rolników, jak i właścicieli
pensjonatów w najładniejszych zakątkach polski? W końcu to co polskie,
jest dobre, tylko musimy to zauważyć i docenić, nie tylko mieszkając za
granicą i tęskniąc za Polską.
It's Polish so it must be good, but we still ignore it
Spending time by the sea, breathing in the Baltic iodine and passing picturesque fields, I realized that we do not appreciate what we have at all. Typically, everyone rushes abroad for holidays, orders foreign products online and envies others living away from Poland, believing that everything foreign is better.
And it's not. Blinded by the vision of the Western world, we do not see what is in front of us. Apart from the nature around us and buildings like castles or old townhouses, we have access to iodine, fresh air, the best vegetables and fruits. We have picturesque landscapes, mountains, sea, forests, lakes and rivers. Such strawberries, cherries, raspberries, plums, currants, tomatoes or apples we will not eat anywhere else in the world. Now when the action #jedzjabłka (eat apples) started, we eat apples and drink cider, supporting our farmers, and it is beautiful, but does something political have to happen to force us to appreciate what's ours?
We buy expensive clothes and cosmetics labeled as Made in France or Made in China, because it is a foreign brand, it's expensive, so it must be good, since it's bought all over the world. But most often, these expensive things are not so great. Cosmetics harm our skin, clothes, after some time get destroyed. Polish cosmetic brands such as Ziaja, Biały Jeleń and Irena Eris are appreciated over time. They are cheaper, usually hypoallergenic so perfect for sensitive skin, and are available here, in Poland, no import duties included.
Flea markets and stands that appear on occassion such as a holiday or in tourist areas are great examples. In the mountains or at the seaside, they offer hand-made products such as baskets, handbags, scarves, jewelry and souvenirs. These are usually things done manually by local people. They are not expensive and are nice, unique, and durable. My handmade bicycle basket bought in Kazimierz Dolny quite cheap endured everything, while the wire one from the store broke due to heavy shopping bags. Such handmade jewelry you will not find anywhere else, such as bracelets with semi-precious stones, and anything made of amber. After all, our Baltic Sea is home to this beautiful golden stone - let's wear it proudly. In addition to handmade jewelry we also have those in stores for example, Polish brands Apart or Yes, comparable to the world of Tiffany's.
And clothes? Many people do not know that brands such as Diverse, Big Star, Tatuum, Reserved, Simple, MOHITO, Wittchen, or Gino Rossi are Polish. Their foreign names have been created so that we associate them with foreign brands, and so they're appreciated abroad. Polish designers like Goshia Baczyńska, Paprocki & Brzozowski, Joanna Przetakiewicz from La Mania, Robert Kupisz, or even Maciej Sieradzky "dzky" (from the first edition of Project Runway), show the great talent they have in their hands. Unfortunately, the prices of these clothes are not for the average Pole with an average salary. And that's the problem, the circle closes. We want Polish things, but we can't afford them, so we visit a local H&M for some cheap t-shirts made thousands of kilometers away.
It's nice when celebrities promote Polish goods abroad and praise what is ours. Anja Rubik, face of Apart praises brands large and small at events in New York. So why not support the Polish cosmetic and clothing brands, farmers and owners of breakfast-and-beds in the prettiest corners of Poland? In the end, what's Polish is good, but we need to see and appreciate it, not just when living abroad and longing for anything Polish.