To, ze zima potrafi
zaskoczyć drogowców to jedno, ale to, że potrafi zaskoczyć mieszkańców
Nowego Jorku, to już jest tragedia. Mieszkając w Nowym Jorku przez wiele
lat, przywykłam do tego, że śnieżyca paraliżuje miasto. Zamykają szkoły
i uczelnie, ludzie mają dzień wolny od pracy, karetka nie dojedzie, na
ulicach pustka, w sklepach brak pieczywa, mleka, jajek i wody (bo zapasy
trzeba zrobić), loty odwołane.
Przez
śnieżyce jako dziecko cieszyłam się z dni wolnych od szkoły. Nie ma jak
słuchanie wiadomości gdy reporter mówi "Wszystkie szkoły w mieście są
zamknięte", i siedząc w piżamie patrzeć jak za oknem pada śnieg.
Wieczorem lepiłam bałwana, co było dość niewykonalne gdyż nowojorski
śnieg jest albo za suchy i drobny, albo za mokry. Tata wielką łopatą
odgarniał śnieg abyśmy mogli wydostać się z domu, choć nie raz niczym
parkour'owiec przeskakiwał przez zaspy. W 1994 roku, ze śniegu zbudowane
były ściany dwumetrowe i chodziło się chodnikami przez śniegowe tunele.
Z kilkuosobowego zespołu w pracy mojego taty zjawiły się dwie osoby -
mój tata oraz drugi Polak, bo przecież śnieg dla Polaków to nie koniec
świata. Ich szef nie powiadomił o dniu wolnym gdyż uznał, że to
oczywiste.
Kilka lat temu w grudniu odwołali mi lot do Warszawy bo akurat tego dnia była śnieżyca, a ja spakowana i gotowa do wyjścia, nie wierzyłam, że mnie to spotka. Odwołany lot? Na pewno nie. A jednak. Wyleciałam tydzień później. Dwa dni miasto stało w bezruchu a śnieg uniemożliwiał dojazd czy dojście gdziekolwiek. Potem zanim wszystko ruszyło, wraz z kolejką samolotów, trzeba było czekać kilka dni aż wszystko wróci do normy.
Ale najbardziej rozbawiała mnie panika, prawie że stan wojenny, bo będzie śnieg. Prognozy pogody powodowały, że już wieczorem rozpowszechniały się wiadomości o zamkniętych szkołach, biurowcach, mostach, o braku autobusów, metra. A rano? Z tych kilkunastu centymetrów śniegu spało zaledwie pięć, i wszyscy cieszyli się z dnia wolnego.
Natomiast miasto całe w śniegu wygląda pięknie, zwłaszcza Central Park czy inne parki. Mimo tego, że chodniki już nie wyglądają tak ładnie, pokryte mokrą breją i niszczącą buty solą. Zebrałam trochę zdjęć z poprzednich lat, zainspirowana obecną śnieżycą w moim (byłym) mieście.
Winter surprising those on the road is one thing,
but the fact that it can surprise the people of New York, is a tragedy.
Having lived in New York for many years, I got used to the fact that
blizzards paralyzed the city. It involved closing schools and
universities, people having the day off from work, emergency vehicles
not reaching their destination, the streets being empty, shops lacking
bread, milk, eggs and water (because you've got to stock up), flights
being canceled.
When I was a child, blizzards
made me happy because of snow days, no school! There is nothing like
listening to the news when a reporter says, "All schools in the city are
closed", and sitting in your pajamas looking out the window at the
snow. I would make a snowman in the evening, which was quite impossible
since New York snow is either too dry and fine, or too wet. Dad shoveled
the snow so we could get out of the house, but had to parkour his way
out the door more than once, jumping through the snowdrifts. In 1994,
walls were built of snow and the sidewalks were covered in 6 feet snow
tunnels. At my dad's job, two people showed up at work from the entire
team - my dad and another Polish guy, because the snow for Poles is not
the end of the world. Their boss didn't inform them about the day off
because he thought that it was obvious.
A few
years ago, in December my flight to Warsaw was canceled because that day
had a snowstorm, but I was packed and ready to go, I did not believe
that it would happen to me. Cancelled flight? Certainly not. And yet, it
happened. I flew out a week later. For two days the town was at a
standstill and the snow made it impossible to reach anything. Then,
before everything was cleaned up and the plane queue cleared up, a few
days had to pass before it all went back to normal.
But
what amuses me the most is the panic, almost martial law-like, just
because it will snow. Weather forecasts led to evening spreading of news
of the next day having closed schools, office buildings, bridges, and
lack of buses, subways. And in the morning? Of the dozen or so inches of
snow only five would appear, and everyone enjoyed the day off.
The
whole city blanketed in snow looks beautiful, especially Central Park
and other parks. Even though the sidewalks look not so good, covered in
wet, muddy slush and shoe-destroying salt. I collected some photos
from previous years, inspired by the current blizzard in my (former)
city.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Your comments